(szkielet strony) |
(+tekst) |
||
Linia 13: | Linia 13: | ||
<onlyinclude> |
<onlyinclude> |
||
− | <center>'''Rozdział |
+ | <center>'''Rozdział XXIV-ty.'''</center><br> |
{{ps}} |
{{ps}} |
||
+ | Nazajutrz rano zszedłem na dół dość wcześnie, w nadziei znalezienia Edyty samej; zawiodłem się jednak. Nie znalazłszy jej w domu, zacząłem szukać w ogrodzie, ale i tam jej nie było. Błądząc tak odwiedziłem mój pokój podziemny i usiadłem tam, aby odpocząć. Na biurku leżało kilka dzienników i gazet; sądząc, że doktór Leete zechce zobaczyć, jak wyglądał dziennik bostoński z roku 1887, wziąłem jedną z gazet ze sobą. Przy śniadaniu spotkałem się z Edytą. Zarumieniła się, witając mnie, ale najzupełniej już nad sobą panowała. Gdyśmy usiedli, doktór Leete zabawiał się widokiem przyniesionej przezemnie gazety. Tak samo, jak we wszystkich dziennikach owoczesnych, znajdowało się w niej sporo wiadomości o zaburzeniach robotniczych, bezrobociach, zamknięciu fabryk, bojkotowaniu, o programach robotniczych partyj oraz o groźbach anarchistów. |
||
− | '''Tu wstaw brakujący tekst.''' |
||
+ | |||
+ | — Ale, ale... — rzekłem, gdy doktór czytał nam głośno niektóre z owych ustępów — jaką też rolę w ustanowieniu nowego porządku rzeczy odegrali stronnicy chorągwi czerwonej?.. Wiem tylko, że robili oni dużo chałasu... |
||
+ | |||
+ | — Naturalnie, że rola ich była wielką... — odrzekł doktór Leete. — Nawet ci, którzy z nimi nie zgadzali się, zmuszeni byli przyznać im, że obudzona krytyka i wzrastająca świadomość ludu ich było dziełem... |
||
+ | |||
+ | — Za moich czasów... wtrąciłem — zaczęły się formować różne stronnictwa socyjalne, jak: monarchiczne, chrześcijańskie, narodowe, patryjotyczne, które miały na celu przeciwdziałać międzynarodowym socyjalistom. Czy to one dokonały zmiany w urządzeniach społecznych?.. |
||
+ | |||
+ | — Jużci nie one... — brzmiała drwiąca odpowiedź mojego nowego gospodarza. — O ile my pojmujemy to, wszystkie owe stronnictwa tuszyły sobie, że zamącą w mózgach ludu obudzoną przez międzynarodowych socyjalistów świadomość o konieczności zmiany w porządkach społecznych... Wszystkie owe narodowe socyjalizmy były spekulacyją ze strony przedsiębiorców, by wnieść zamęt w umysły... Zresztą... — dodał doktór Leete po pewnym namyśle — widzisz pan nasze porządki i rozumiesz dobrze, że odpowiadają one najwięcej tym teoryjom, które międzynarodowi socyjaliści głosili... |
||
+ | |||
+ | Doktór Leete podniósł się i wyjął ze szafy pakiet zbutwiałych gazet, które mi wręczył z uśmiechem i rzekł: |
||
+ | |||
+ | — Widzisz pan te szpargały?.. Są to polskie gazety, które za pańskich czasów wychodziły w Ameryce. Jeden z uczonych moich kolegów zrobił mi niedawno streszczenie tych piśmideł... Otóż oburzony byłem na wszystkie te niecne kłamstwa i oszczerstwa, któremi za waszych czasów starano się tumanić biednych pracowników. I co dziwnego, to to, że nawet jacyś księża, którzy nibyto mianowali się sługami boga i opiekunami biednych, wprost byli narzędziami kapitalistów i to zapewne płatnymi, bo za waszych czasów wszystko się kupowało... Zanotowałem sobie jedno przysłowie z waszych czasów: „Za pieniądze ksiądz się modli, za pieniądze lud się podli...“ Jest to wstyd dla ludzkości, że mogły być takie porządki... |
||
+ | |||
+ | — I socyjalistów wtedy prześladowano... — dodałem zawstydzony. |
||
+ | |||
+ | — Jak wogóle prześladowano wszystko, co się nie chciało ugiąć przed uciskiem... Ale... — dodał doktór Leete — porzućmy te wspomnienia i przypatrzmy się lepiej temu, co jest dziś... |
||
{{pk}}{{clear}}</onlyinclude> |
{{pk}}{{clear}}</onlyinclude> |
||
− | {{Brak tekstu}} |
Aktualna wersja na dzień 17:33, 30 lis 2019
←Rozdział XXIII | Z przeszłości 2000-1887 r. Rozdział XXIV Edward Bellamy |
Rozdział XXV→ |
Uwaga! Tekst wydano w 1891 r. i jego słownictwo pochodzi z tamtej epoki. Proszę nie nanosić poprawek! |
Nazajutrz rano zszedłem na dół dość wcześnie, w nadziei znalezienia Edyty samej; zawiodłem się jednak. Nie znalazłszy jej w domu, zacząłem szukać w ogrodzie, ale i tam jej nie było. Błądząc tak odwiedziłem mój pokój podziemny i usiadłem tam, aby odpocząć. Na biurku leżało kilka dzienników i gazet; sądząc, że doktór Leete zechce zobaczyć, jak wyglądał dziennik bostoński z roku 1887, wziąłem jedną z gazet ze sobą. Przy śniadaniu spotkałem się z Edytą. Zarumieniła się, witając mnie, ale najzupełniej już nad sobą panowała. Gdyśmy usiedli, doktór Leete zabawiał się widokiem przyniesionej przezemnie gazety. Tak samo, jak we wszystkich dziennikach owoczesnych, znajdowało się w niej sporo wiadomości o zaburzeniach robotniczych, bezrobociach, zamknięciu fabryk, bojkotowaniu, o programach robotniczych partyj oraz o groźbach anarchistów.
— Ale, ale... — rzekłem, gdy doktór czytał nam głośno niektóre z owych ustępów — jaką też rolę w ustanowieniu nowego porządku rzeczy odegrali stronnicy chorągwi czerwonej?.. Wiem tylko, że robili oni dużo chałasu...
— Naturalnie, że rola ich była wielką... — odrzekł doktór Leete. — Nawet ci, którzy z nimi nie zgadzali się, zmuszeni byli przyznać im, że obudzona krytyka i wzrastająca świadomość ludu ich było dziełem...
— Za moich czasów... wtrąciłem — zaczęły się formować różne stronnictwa socyjalne, jak: monarchiczne, chrześcijańskie, narodowe, patryjotyczne, które miały na celu przeciwdziałać międzynarodowym socyjalistom. Czy to one dokonały zmiany w urządzeniach społecznych?..
— Jużci nie one... — brzmiała drwiąca odpowiedź mojego nowego gospodarza. — O ile my pojmujemy to, wszystkie owe stronnictwa tuszyły sobie, że zamącą w mózgach ludu obudzoną przez międzynarodowych socyjalistów świadomość o konieczności zmiany w porządkach społecznych... Wszystkie owe narodowe socyjalizmy były spekulacyją ze strony przedsiębiorców, by wnieść zamęt w umysły... Zresztą... — dodał doktór Leete po pewnym namyśle — widzisz pan nasze porządki i rozumiesz dobrze, że odpowiadają one najwięcej tym teoryjom, które międzynarodowi socyjaliści głosili...
Doktór Leete podniósł się i wyjął ze szafy pakiet zbutwiałych gazet, które mi wręczył z uśmiechem i rzekł:
— Widzisz pan te szpargały?.. Są to polskie gazety, które za pańskich czasów wychodziły w Ameryce. Jeden z uczonych moich kolegów zrobił mi niedawno streszczenie tych piśmideł... Otóż oburzony byłem na wszystkie te niecne kłamstwa i oszczerstwa, któremi za waszych czasów starano się tumanić biednych pracowników. I co dziwnego, to to, że nawet jacyś księża, którzy nibyto mianowali się sługami boga i opiekunami biednych, wprost byli narzędziami kapitalistów i to zapewne płatnymi, bo za waszych czasów wszystko się kupowało... Zanotowałem sobie jedno przysłowie z waszych czasów: „Za pieniądze ksiądz się modli, za pieniądze lud się podli...“ Jest to wstyd dla ludzkości, że mogły być takie porządki...
— I socyjalistów wtedy prześladowano... — dodałem zawstydzony.
— Jak wogóle prześladowano wszystko, co się nie chciało ugiąć przed uciskiem... Ale... — dodał doktór Leete — porzućmy te wspomnienia i przypatrzmy się lepiej temu, co jest dziś...