Wolny duch Wiersz ze zbioru Poezye Maria Grossek-Korycka |
Rozkoszy, której życie mi nie dało,
Nie potrzebuję, do niej nie nawykły —
W ostrej regule zmysły me zanikły
I dziś nie czuję już, że noszę ciało.
Jak lilia polna, jak ptak z pod obłoku
Mam od przyrody grunt, wodę i sole —
A piękność, którą po nad wszystko wolę:
Gwiazdy mam wszędzie — wiosnę mam co roku.
Wielkość? — posiadam! jest to moja dusza!
A sława? gdyby nawet surma sławy
Imię doniosła me do gwiazd kurzawy...
To cóż mi po tem — gdy mnie to nie wzrusza?!
Przywykłszy cierpieć, nie boję się bólów —
Życie nie straszy i śmierć mnie nie lęka,
Czyjaż więc może mię ujarzmić ręka?
I czem? — Duch jestem! wolniejszym od królów —
Ty mnie nie kupisz za cezarów drużbę,
Ani piękności słodki pocałunek,
Ani za wozów ze złotem ładunek...
Ptak ani lilia nie pójdzie na służbę!
Ty nie nadziejesz na mój kark obroży,
W którą zmysłowość sama kładzie szyję —
Kto bez rozkoszy obszedł się, a żyje
Rosą! przed nikim ten się nie ukorzy!
Duch porwał pęta tak... że gdy mu nudno
Stanie się nocą do tej gwiazd zamieci —
Tak cicho, lekko od żywych odleci,
Że to i śmiercią nazwać będzie trudno. —