Ogród Petenery
Advertisement

Szumią skrzydła czasu!... • Wiersz ze zbioru Poezye • Maria Grossek-Korycka
Szumią skrzydła czasu!...
Wiersz ze zbioru Poezye
Maria Grossek-Korycka


Za młodu zawsze myślałam o latach,
Gdy już i u mnie starość się rozgości,
Kiedy już będzie po kwiatach
                    I po miłości.

Gdym stała w kwieciu, jak żywy krzak róży,
Mówiłam, patrząc na siebie w zwierciadło:
Zbudzę się jutro — najdłużej...
                    Różą opadłą.

Oblecą liście z włosów moich lasu,
Wzrok przytępieje bystrzejszy od grotu —
Cyt!... słyszysz, jak skrzydła Czasu
                    Szumią wśród lotu?

Na matki mojej kolanach u łona
Myślę, a serce płacze we mnie głośnie —
«Jutro ją trawa zielona
                    Bujnie porośnie».

Toną spojrzenia... ręka rękę trzyma...
A ja, w zegarze ruch słysząc wahadła,
Liczę... tej chwili już nie ma
                    I ta... już spadła!

Czemu me ucho od innych wrażliwsze
Chwyta te szumy, co w obłokach wiszą,
Kiedy ich rzesze szczęśliwsze
                    Wcale nie słyszą?

O czarne skrzydła, wyście rozpostarły
Nad czołem w różach zimne cieniu koło,
Pod którem na czole marły
                    Róże — i czoło...

Które płoszyło zimnem i powiewem
Rój zlatujących się do mnie motyli,
Że pierzchał z pląsem i śpiewem
                    W połowie chwili.

A ja na młodość moją w młodych latach
Patrzyłam jakby przez mgłę już przeszłości...
Jakby już było po kwiatach
                    I po miłości!

                              *

O, szumią, szumią dwa czarne straszydła!
I nie zawiodło młodzieńcze przeczucie:
Przebiegły życia te skrzydła
                    W jednej minucie.

A w ślad za niemi odwiały ode mnie
W wir ich wtrącone: czary, róże, moce...
Zatrzymywane daremnie
                    W nicości noce.

Lecz jeszcze żyję! Jeszcze świt radosny
Co dnia do widzeń otwiera mi oczy —
A świat, jak w dni mojej wiosny,
                    Jest tak uroczy!

Niech oblatuje przedostatnie kwiecie
Na czoło suchsze z dnia na dzień i bladsze —
Dla mnie dość szczęścia na świecie,
                    Gdy na świat patrzę!

Świat! o, ze wszystkich, a wszystkich miłości,
Co ze mnie spadły, jak liście z drzew w zimie,
Ta jedna, co dotąd gości,
                    «Świat» ma na imię.

Szczęśliwa chodzę w zbożu posrebrzanem
I wśród skał pustych przez kolące ziele,
Wśród drzew, co grają organem
                    W lasów kościele.

W rodzinnych górach i przez obce morze...
Lecz nadewszystko — nic duszy nie trzeba —
Gdy nocą oczy otworzę
                    Na gwiazdy nieba!..

                              *

Wtem woda pluśnie w kamieniach potoku...
Wiatr zaszeleści wierzchołkami lasu...
Cyt! słyszysz szum z pod obłoku?...
                    To skrzydła Czasu!...

Nie mnie utonąć w upojenia ciszę!...
Lecieć w zachwycie bez żadnych wędzideł...
Nie dla mnie szczęście! Ja słyszę
                    Szum wiecznych skrzydeł.

Więc choć szczęśliwa w korytarzach leśnych
I w szczerem polu święcąc słodkie wczasy,
Mówię do drzew podniebieśnych:
                    «Żegnajcie lasy!»

Jutro — przez wieczność wysłane dwa gońce
Piórko mej duszy porwą z sobą w pędzie...
Jutro... gdy wzejdzie znów słońce,
                    Mnie już nie będzie.

                              *

Wielki dyamencie w bezmiernym szafirze,
Słońce, skąd potop brylantowej masy
Przez listków cienkie paiże
                    Spływa na lasy...

Gazo, utkana wietrzyka wrzecionem
W krągłe lusterka z sylwetkami cienia —
Opadająca welonem
                    Z lasu sklepienia...

Góry, w zczerniałym puszcz waszych kożuchu —
Przedpotopowe żubry, które wieki
Trzymacie straż przy tym Duchu
                    Zaklętym rzeki!

Jodły, rzędami pnące się do góry
Z biciem pokłonów w szpil czarnym habicie,
Jak mniszki, idące w chóry
                    Z jutrznią o świcie.

Wy, sturamienne świerki, kandelabry!
Zdobiące wielką Natury świątnicę,
Na których gwiazdeczek chabry
                    Błyszczą jak świéce.

Niebo! — nad głową wywrócone morze —
Gdzie perły światów łyskają z pod wody,
Księżyc! — łódź duchów. Wy zorze!
                    Rajskie ogrody. —

Za rok, za tysiąc, dłużej, wiekuiście!
Wy, góry, lasy i wody, będziecie —
Lecz ja... cień, obłok, dźwięk, liście!...
                    Żegnam cię Świecie!

                              *

Nie szumcie, skrzydła! Ja i tak pamiętam,
Że to jest jutro... i klatkę-m otwarła;
Niech piórko leci — nie pętam! —
                    Jam już umarła.

Umarła jestem... bo widzę tak mglisto,
Proch mój, co jeszcze po ziemi się rusza,
Jakbym za bramą wieczystą
                    Stała — już dusza.

Widzę — z obrazów rzeczywistych siłą,
Grób mój na stepie pod traw bujnych tłumem,
I skrzydła nad tą mogiłą
                    Lecące z szumem.



Advertisement