Ogród Petenery
Advertisement

Smutno mi!... • Wiersz ze zbioru Poezye • Maria Grossek-Korycka
Smutno mi!...
Wiersz ze zbioru Poezye
Maria Grossek-Korycka


                                      Chór.

Wszakże poeci tą samą drogą idą,
Po której raźno, wesoło, kroczą legie —
Dla czegóż czarną zakrywszy twarz chlamydą,
Tak beznadziejne rymują nam elegie?
Dyonizosem wzgardziwszy i Kiprydą,
W fachowych płaczek złączyli się kollegie?...

Dla czego tak jest?... Tak samo kwitną róże
Tobie, poeto, jak wszystkim nam śmiertelnym...
Daktyl i figa przed tobą... wina kruże...
Pean przyjaciół przy stole brzmi weselnym,
Miłość, jak pszczoła siada na ust purpurze —
Miłość dla pięknych!... zaszczyty skarb naczelnym!...

Życie jest dobre... twój tylko duch poety
Błąka się w cierpień i dum ponurych kole —
Strzeli twój dowcip, jak szybki wąż rakiety...
I znowu czarna noc siada ci na czole —
Gdy dzielisz wspólne wszystkim życia zalety,
Jakież są, powiedz, wyłączne twoje bole?
 

                                     Poeta.

Smutno mi tego, że róże, co dziś kwitną,
Jutro już będą zgnilizną, która cuchnie...
Młoda drużyna pieśń odśpiewawszy szczytną,
Pod jarzmem życia zamilknie i ogłuchnie...
Pszczoła miłości z swą władzą miodosytną
Nie siądzie jutro na wargi naszej próchnie!

Smutno mi tego, że Czas nieubłagany
Nie da niczemu trwać w jednej wciąż postaci...
Z każdym momentem odchodzi między Many
W ciemne Elizyum z słonecznej coś połaci —
Gdy nic wiecznego wśród wiecznej tej przemiany...
Serce, co kocha, coś z każdą chwilą traci!

Smutno mi tego, że może Przyszłość zdepcze
To, za com gotów dać wszystką krew i siły...
Pokoleń przyszłych tłum powie do mnie: «Ślepcze!
Za urojenia zeszedłeś w mrok mogiły»
To, przed czem duch mój na klęczkach pacierz szepcze,
Wraz z piersią moją w cmentarne padnie pyły!

A gdy w bezdennym utopię wzrok błękicie,
By w nieskończoność nad sferę wzbić się ciasną: —
Ogniste perły w pierściennej mknąc orbicie,
Myślę... że kiedyś o siebie się roztrzasną,
I wróci Chaos... Więc płaczę po wszechbycie!
Smutno mi! słońce... smutno mi... gwiazdy zgasną!

A może wiecznie biedz będzie glob przy globie
I nigdy szprycha nie potknie się o szprychę?...
Ale Izyda w odległej jakiejś dobie
Zgnieść może cielskiem to źdźbło pod sobą liche,
W którem światełko drży to, co «wie o sobie...»
— Smutno mi! może w naturze zgaśnie Psyche!

Nic zresztą nie wiem! — Wszystko jest mem wrażeniem
— Cienie tajemnic odbitych w Tajemnicy
Jakiejś lustrzanej pod czaszki mej sklepieniem —
To wszystko jest, co znam!... płomyczek świécy
Na oceanie, który bezbrzeżnym cieniem
Opasał zewsząd piędź lądu mej dzielnicy.

Krzyczę w ciemności: «kto jest? — skąd? — dokąd? — po co?
Przez mur mej twierdzy, na której zrąb się wdzieram —
Świat doskonalszy, niż ten, co słońca złocą,
Jam jest! — odpowiedz...» — Ni słowa nie odbieram...
I to wiem tylko, że zginę pod przemocą —
Smutno mi! ja, świat, pół-bóg—jak pies umieram!

Tyś to zapomniał! — bo traci wzrok ułomny
Cel oddalony przy chwilce dnia słonecznéj,
Lecz świadomości mej wyższej zmysł ogromny
Trzyma mój umysł w wyżynie nadpowietrznéj...
Smutno mi!... stamtąd jest oczom wciąż przytomny
Nasz los okropny... powszechny... ostateczny...

Niech lud się patrzy w jarmarczną panoramę
Niechaj się cieszy, gdy poliszynel skacze —
Bawcie się farsą — idźcie na melodramę —
Grajcie o szeląg, wygranej chciwi gracze,
A gdy wy, tańcząc, schodzicie w czarną jamę,
Poeta za was nad waszą nędzą płacze...



Advertisement