Samotny, zadumany, pójdę przez gościńce... Wiersz ze zbioru Stance Jean Moréas, przeł. Bronisława Ostrowska |
* * *
Samotny, zadumany, pójdę przez gościńce
Pod bezupalnem niebem, które smęt już iści,
I z rozkochanem sercem wezmę w obie ręce
Podjętą z pod wierzb drożnych garść jesiennych liści.
I będę słuchał ptaków, co krąg w wietrze wiodą,
Krzyczące w nadchodzącej już nocy żałobie, —
I gdzieś na zżółkłej łące, ponad smutną wodą,
Będę długo rozmyślał o życiu i grobie...
Mroźny wiatr wstrzyma orszak obłoków najbladszy
I zachód zemrze cicho we mgle tajemniczej, —
A ja, znużon pielgrzymstwem, gdzieś u kresu siadłszy,
Spokojny już przełamię chleb mój, — chleb goryczy.