Ogród Petenery
Advertisement

Rosyjska sława • (Русская слава) • Wasilij Żukowski • przeł. Maciej Szczepańczyk
Rosyjska sława
(Русская слава)
Wasilij Żukowskiprzeł. Maciej Szczepańczyk


O Rusi Święta, mocarnych Słowian rodzie,
Jakże wielki i silny twój kraj!
Którędy przebił się twój lud!
W jakichże bojach twa wyrosła sława!

Słowianin przyzwał Warega;
Drużyny ich poszły w boje,
O ster północnych braci,
Aż wezbrał przestraszony Euksyn.
Lecz Światosława wyszedł syn
I wzniósł chorągiew Bożej Łaski.

Był taki czas gdy zgubna Waśń,
Wszędy latała z chorągwią krwawą,
Z nią zaś chodziły Głód i Mór,
Rozbój i zemsta były chwałą.

Z rąk ruskich ruska płynęła krew,
Połowiec panoszył się bez trwogi,
I w prochu legły grody,
A Ruś w biedę się stoczyła,
Jednak krzepka ona była,
Wielkiego duszą Monomacha.

Był taki czas gdy zły Tatarzyn,
Przystąpił na Wołgowy brzeg,
Zginęli wszyscy, a cierpiący lud,
Swą głowę zgiął ze wstydem.

Złowrogim Ruś gnieciona jarzmem,
Baskak panoszył się po kraju,
Chańskim toporem obcinana,
Cna głowa kniaziów się toczyła…
Przed wrogiem wstała jednak Ruś,
Na Kulikowym wstała Polu.

Był taki czas: podstępny wraży Lach,
Na carski tron sprowadził Samozwańca,
Zagrabił wszystko, w kajdanach jego Ruś,
Carem zrobiła cudzoziemca.

Uschła ruska ziemia,
Lach jej przypomniał tatarski plen,
U nikczemnych króla nóg
Rzucony był nasz wieniec carski,
Zawołał Minin, a z Kremla już
Wykurzył ich kniaź Pożarski.

Był taki czas: przywiódł swe wojsko Szwed,
Przed garścią ich uciekaliśmy gromadami,
Zwycięstwa twardą naukę sami,
Swoimi okupiliśmy je kościami.

Ciężki to był czas:
Obcy i buntownik chytry
Chełpili się, że wyrwą chorągiew sławy,
Z mocarnego Piotra rąk,
I dało im odpowiedź ruskie ura!
Z działami Połtawy.

Był taki czas: Katarzyny wiek.
Dawnej Rusi wnet odżyła chwała,
Gdy Carogód dobywał Oleg,
A Dunaj był pod łódką Światosława.

Rymnik, Czesma, kagulski bój,
Orły w grodzie Leonida,
Znów lenna była Tauryda,
Dzień tryumfalny Izmaiłu,
I krwią zalana Praga,
Moskwy pomszczona już obraza.

Był taki czas: święty nastał bój,
Z zachodu zobaczyliśmy Batuchana,
Ćma narodów przerwała naszą grań,
I przyszło poddać ojców pole.

I cara doszły do nas słowa,
Ścianą tronu była Ruś,
Zażarta była to obrona:
Za życie bili się, za prawa,
Lecz Moskwa widać już spalona,
Nie ma już śladu Napoleona.

Nastał piękny czas,
Ujrzały nas Ararat i Taurusu skały,
Stambułu śmierci czas już niedaleki,
Gdy Rusin przeszedł za Bałkany.

Chorągwie swe rozpostarł bunt,
Wyzwał nas Lach na bankiet krwawy,
Uczta też była na polu chwały,
Gdzie pamiętny ślad nasz świeży jest,
I goście byli też ci sami,
Ten sam był także los Warszawy.

Ciężki czas: wojna i groźny Mór,
Cara i Ruś zewsząd okrążyły,
Naród strącony w biedę,
Chorągwie ukorzyli buntownicy.

Ozwał się CAR: padł na nich strach,
Już otoczeni niszczyciele.
Gdzież ON sam, przed kim nie śmieli
Unieść swych oczu i padli w proch?
W rękach jego narodzon syn,
ON jego niesie do kołyski.

Legnij w niej przepiękne dziecię,
W kolebki chroniąc się świątynię,
Ciebie odmieniając los,
Z niebios przynieśli nam anieli.

Świętą swą czystością,
Ziść swój niewinny sen,
Niech nasze czasy się odmienią,
OJCIEC twój będzie chluba carów,
Szczęśliwa będzie w końcu Rosja.



Advertisement