Ogród Petenery
Advertisement

Recenzja „Karlińskich” w „Ruchu Literackim” • Recenzja • Anonim
Recenzja „Karlińskich” w „Ruchu Literackim”
Recenzja
Anonim
Anonimowa (redakcyjna) recenzja dramatu „Karlińscy” Władysława Tarnowskiego w: „Ruchu Literackim” w: „Ruch Literacki”, nr 3 z 17 października 1874, str. 15, w rubryce: „Bibliografia polska i zagraniczna.”

– Buława Ernest. Karlińscy, tragedia w 5 aktach wierszem, poprzedzona uwerturą. Lwów. Gubrynowicz i Schmidt 1874.

Bywają poeci, których pieśni, chociaż płynące z prawdziwego natchnienia, nacechowane piętnem potężnej twórczości i głębokiego uczucia, nigdy nie będą przystępnemi i pożądanemi dla ogółu; same będąc częstokroć wypływem wulkanicznych usposobień nie wzruszą i nie porwą imaginacyi tłumów. Buława jest nie pierwszym i nie ostatnim z tej plejady. Dusza iście poetyczna, obdarzona niepospolitą wrażliwością, nastrojona zawsze na ton wysoki, rozmarzona pięknem przyrody i sztuki, wylewająca swoje uniesienia i boleści w strofach o rzadkiej częstokroć sile natchnienia, które mimo to nie rozgrzewają i nie unoszą ogółu. Dlaczego? Pytanie przerastające zakres notatki bibliograficznej. Może im braknie jasności plastycznej słowa, może im braknie oparcia o ziemię, może są za eteryczne, za błękitne? Ogół tak sądzi, dlatego poezye Buławy mogą przemówić głębiej tylko do umysłów i wyobraźni z nim spokrewnionych, które pomijając pewne oryginalności i kaprysy dykcyi, przywiązują się rychło do tych poezyi, o ile pozbawionych materyi, o tyle pełnych ducha. Znając czysto liryczny nastrój utworów Buławy, z tem większą ciekawością a nawet powątpiewaniem otworzyliśmy jego dramat. Oczekiwania nas nie zawiodły. Dramatowi osnutemu na tle heroicznego poświęcenia się obrońcy Olsztyna, który syna oddał pod armatę, brakuje warunków istotnego dramatu, nie mniej pozostaje on niepośledniej wartości poematem, w którym patryotyczny zapał przeplata się z obrazami pełnymi wdzięku, malującymi idealny romans młodego Karlińskiego z wychowanicą jego rodziców, somnambuliczną Maryą. Akcya za to jest w pierwszej części za leniwą, w drugiej za excentryczną. Za pomysł niepospolity uważamy finał dramatu, w którym Krzysztof Zborowski bryzga w oczy bolejącemu nad śmiercią syna ojcu haniebnym wyrzutem, iż poświęcił go dla swej pychy. Stary Karliński oddając na śmierć syna, złożył wszystko na ołtarzu miłości ojczyzny a stargał drugi święty węzeł miłości rodzinnej. Za to w obeldze Krzysztofa znajduje expiacyę. Cały utwór nacechowany jest dziwnym urokiem poetycznym i zacną dążnością. Dawno nie trysnęło tak szczere polskie uczucie z drukowanej książki.



Advertisement