Ogród Petenery
Advertisement

Po śmierci • Wiersz ze zbioru Poezye • Maria Grossek-Korycka
Po śmierci
Wiersz ze zbioru Poezye
Maria Grossek-Korycka


Aż żal się robi samemu Bogu,
Że tak fatalne dał mi to życie...
Kiedy z tym smutkiem stanę u progu,
Na sąd czekając przy drzwiach w błękicie —

«Pójdź — rzecze, — duszo, z wiecznej owczarni
Spocząć pod skrzydłem mojej opieki —
Przebyta próba — koniec męczarni —
Na wieczne szczęście otwórz powieki!...»

A ja Mu na to: «Z ogniowej próby
Wyszłam z narzędziem serca zepsutem!..
Zbyt na torturze wkręcono śruby...
I rozpalonym żgano mię drutem...»

«Przez one ruszty, kłócie i pięście,
Użyte dłużej, silniej zwyczaju —
Straciłam władzę serca czuć szczęście
Nic mi już teraz nie przyjdzie z raju!

«Smutna, na rajskie wejdę festyny,
Wlokąc za sobą tych wspomnień brzemię —
Zapomni dusza ze zwykłej gliny....
Przecz mojąś wykuł w najtwardszym krzemie.»

«Co na niej życia wyrżnęły rylce,
Nie zgładzą czasu heble, ni kielnie —
Ślad, który został po każdej chwilce,
W pamięci mojej trwa nieśmiertelnie.»

«Z tą samą siłą zawsze mię wzrusza
To wszystko, czego dawno już niéma!...
W minione rzeczy patrzy ma dusza
Niezmrużonemi nigdy oczyma!...

«Stanę przy jakimś świetnym Serafie
W aureoli z gałązką palmy —
Ale weselić się nie potrafię...
Śpiewać? — znam tylko pokutne psalmy» —

«Od wspomnień, jednej zwłaszcza tortury...
Będę Ci nawet w Twem niebie smutną!
Cień od żałobnej mojej figury
Splami posadzki Twej złote płótno» —

«Na róże rajskie, na tęcz fontanny
Padnie ode mnie cień czarny, zimny...
Głos mój górując ponad Hosanny,
Łez ludzkich gamą rozedrze hymny!»

«Obco mi będzie w błękitnym domu
Wśród uśmiechniętych wiecznie Aniołów —
Nikomu blizki — krewny nikomu
Duch mój zacięży Niebu jak ołów...»

«Popłoch się zrobi w anielskim chórze;
Serafy z mieczem staną u znamion,
Pobledną z trwogi mistyczne Róże,
Zatrzepią skrzydła u wszystkich ramion.»

«I pytająco wlepią się we mnie
Miliardy zimnych oczów z szafiru? —
«Co za duch takie rysuje ciemnie
Na złotożylnych taflach porfiru?»

«To cień od jego ziemskiej pamięci! —
Krzykną — to ludzkie serce w nim jękło!»
I tak jak ludzie uciekną Święci,
Unosząc szaty, z twarzą przelękłą...»

«O pocóż trwożyć mistyczne Róże? —
Pamięcią ziemską, łez ludzkich gamą —
Po co przed Tobą na złotym murze
Czernieć — jak gdyby — wyrzutu plamą?!»

«Nie dla mnie niebo! Sam widzisz, Boże,
Pomimo Twojej ojcowskiej chęci
Duch mój szczęśliwym być już nie może,
Po tylu mękach, przy tej pamięci» —

A Bóg mi powie: «O głupie dziecię!
Czegóż nie zmoże moja wszechwładza?!
W cudownych zdrojach, w niebiańskiej Lecie,
Jak pień na wiosnę, duch się odradza.»

«Z cudownej wody wyjdziesz obmytą
Z brudu, co ziemia na duchy kładnie —
Liściem pożółkłym, szatą zużytą
Pamięć przeszłości z ciebie opadnie.»

»Zapomnisz wszystko, co cię bolało —
Chwilka!... i do tej zadzwonisz furty
Dzieckiem, co muszki ściga — Idź śmiało
W uzdrawiające zapomnień nurty!» —

O tak! zapomnieć!... pragnę zapomnieć!
— Pamięci mojej zabójczo wiernéj
Każ się rozpłynąć... onieprzytomnieć...
W Letejskich nurtach świętej cysterny.

Poczem oddana Świętych opiece
Pójdę przez w skale wykute stopnie,
Lecz gdy już stopy zanurzę w rzece,
Serce się we mnie ściśnie okropnie.

Jest w zapomnieniu cień przeniewierstwa!...
Nie chcę do Lety! — puśćcie mię Święci,
Nie mogę tego spełnić morderstwa
Na Tych, co żyją w mojej pamięci.

Wolę się z niemi smucić na wieki...
Ja te bolesne wspomnienia kocham!
I uciekając od strasznej rzeki,
Twarzą na wschody padłszy, zaszlocham.

Więc mię poniosą znów przed tron Boga
Słudzy niebiescy litością zdjęci,
«Przeszłość mi — rzeknę — jest taka droga,
Że wolę raju zbyć, niż pamięci.»

«Wreszcie — ta dusza, co prócz postaci,
Nicby nie miała wspólnego ze mną —
Dusza, co moją świadomość straci,
Skoro zapomni wędrówkę ziemną.»

«Ona, tak czuła, świeża i jasna,
Że ją zabawi gonitwa musza —
Boże, toż będzie nie moja własna,
Lecz jakaś cudza — inna już Dusza?!»

«Z dawnej osoby twór niezależny,
Tak się z niej owa wyłoni duszka,
Jak z grobu mego kiedyś kwiat śnieżny,
Z prochów mych wonna wzejdzie lanuszka.»

«To ona będzie w raju zbawioną!
Ona z opaską światła na skroni
I z palmą w ręku w aniołów grono
Po szafirowej odfrunie błoni —»

«Lecz ja, lecz duch mój w Letejskiej wodzie
Zginie z pamięcią swoich katuszy —
Więc cóż mnie, Boże, po tej nagrodzie
W raju tej drugiej, nie mojej duszy?»

                                 *

»Niech już nie będzie żadnej przyszłości
Dla znękanego mojego Cienia!
Daj tylko jedną chwilkę błogości...
Jeżeli zadość chcesz uczynienia.»

«Jest dla mnie jeszcze szczęśliwość jedna!...
Jest do ziszczenia jeden sen złoty! —
Otom łaknęła, ja, muszka biedna,
Przez całe życie boskiej pieszczoty —»

«Gdy wszystko uśnie, porą północną
Weź mię jak dziecko na swoje łono
I do swej piersi przyciśnij mocno
Głowę z skrwawionych włosów koroną.»

«A kiedy usnę na Twem ramieniu,
 Przesuń palcami po mej powiece
I tchnąwszy na mnie, jak przy stworzeniu,
Zgaś we mnie duszę, zdmuchnij jak świecę!»



Advertisement