Ogród Petenery
Advertisement

Pieśń III Boska Komedia • Piekło • Pieśń IV • Dante Alighieri Pieśń V
Pieśń III Boska Komedia
Piekło
Pieśń IV
Dante Alighieri
Pieśń V

Inf. 04 Spiriti magni, Giovanni di Paolo (c.1403–1483)

Dante budzi się z omdlenia w pierwszym kręgu piekła, gdzie pokutują dusze dzieci zmarłych bez chrztu i ludzi szlachetnych, którzy żyjąc przed narodzeniem Chrystusa, nie znali prawdziwej wiary: przebywają tu poeci, bohaterowie i filozofowie starożytności.


1 Silny huk gromu wyrwał mi spod powiek
Senność kamienną, tak że się wzdrygnąłem
Niby gwałtownie przebudzony człowiek.
4 I wypoczęte oczy tocząc kołem,
Wyprostowany, patrzałem po stronie,
Aby rozpoznać miejsce, gdzie stanąłem.
7 Otom się, widzę, znajdował na skłonie
Owej bolesnej, piekielnej doliny,
Co nieskończonych echa jęków chłonie.
10 Loch był bezdenny, mgławy, czarnosiny;
Źrenice moje, wysłane na zwiady,
Niczego dobyć nie mogły z głębiny.
13 „Zejdziemy teraz — rzekł Wieszcz cały blady —
W otchłanne ślepych światów zakomory;
Ja pójdę pierwszy, a ty w moje ślady".
16 Widząc, że pobladł: „Jakże iść mam skory —
Rzekłem — gdy w tobie odwaga ustaje,
Co mi w zwątpieniach użyczasz podpory?"
19 „Kaźń ludu, co te zamieszkiwa kraje —
Rzekł — twarz mi czyni równą białej chuście
Z barw litowania, co-ć się lękiem zdaje.
22 Idźmyż: daleki cel ma nasze pójście".
Ruszył; tu pierwsze przekroczyłem za nim
Koło, z tych, które biegną nad czeluście.
25 Głos, co mi słuchu doszedł, był nie łkaniem,
Lecz szeptem westchnień, który skróś stuleci
Powietrze wzruszał bezustannym drganiem.
28 Szedł zaś z cierpienia, które mąk nie nieci,
A które znoszą wielkie ludu ławy,
Gromada mężów i niewiast, i dzieci.
31 Rzecze Wódz do mnie: „Azaś nie ciekawy
Tłumu, co smętne te wydaje gwary?
Nim stąd odejdziem, masz poznać ich sprawy.
34 Bezgrzeszni oni są, ale z tej miary
Jeszcze się zasług zbawienia nie bierze:
Stanowi o nim chrzest, brama twej wiary.
37 Chociaż w pogańskiej przyszli na świat wierze,
Czci potem Bogu nie złożyli winnej;
Do ich gromady oto sam należę.
40 Dla tej usterki, nie dla winy innej,

Pobyt znosimy tutaj bezkatuszny,
Inferno Canto 4 unbaptised lines 38-39

W tęsknocie żyjąc próżnej i bezczynnej".
43 Tedy mi serce żal ogarnął słuszny,
Bo w tym przedsionku, na wątpliwe trwanie
Skazan, poznałem poczet wielkoduszny:
46 „Powiedz, o Mistrzu mój, powiedz, o Panie —
Spytałem, chcąc mieć tę pewność niezbitą,
W której jest wszego błędu zaniechanie —
49 Wyszedłli który stąd, czy z własnej, czy to
Z cudzej zasługi — i był w niebo-brany?"
A on, odgadłszy mowę mą zakrytą:
52 „Krótko przed moim rozstaniem z ziemiany
Mocarz tu zstąpił niebiańskiego lica,
Znakiem zwycięstwa ukoronowany.
55 On z państw tych wywiódł pierwszego rodzica,
Abla, Noego; pośród innych wiela
Abram posłuszny, Mojżesz, praw krynica,
58 Dawid stąd wyszedł i ród Izraela
Stary; to jest on i ojciec, i syny,
I wysłużona pasterstwem Rachela.
61 Ich wyprowadził w niebieskie krainy;
A wiedz, że przed tym dostojnym wyborem
Żaden nie zaznał zbawienia człek iny".
64 Podczas gdy mówił, szliśmy dalszym torem,
Prując się czernią lasu bez ustanku,
Chcę rzec: przechodząc gęstym duchów borem.
67 Małośmy uszli po okólnym ganku,
Kiedym obaczył blask, niby ognisko
W grubych ciemności gorejące wianku.
70 Było daleko jeszcze, lecz dość blisko,
Ażebym poznał w pomroków prześwicie,
Że zacne duchy miały tam siedlisko.
73 „Mistrzu mój, wiedzy i sztuki zaszczycie,
Któż oni i czym dostąpili prawa,
Że wiodą tutaj wywyższone życie?"
76 Tak pytam. „Czesna — rzekł — i głośna sława,
Co ich wyniosła pomiędzy ziemiany,
Czyni, że niebo tu im wyższość dawa".
79 Wtem głos się rozszedł echem powtarzany
I brzmiał: „Przed wieszczem najwyższym chyl czoła!
Wraca cień jego, co był nam zabrany!"
82 A gdy się echo uciszyło zgoła,
Ujrzę idące cztery wielkie cienie:
Twarz ich ni smutna była, ni wesoła.
85 Rzecze Wódz dobry: „Obróć swe spojrzenie
Na tego, który mieczem w dłoni toczy,
A co go inni w takiej mają cenie;
88 To król poetów, Homer; ten, co oczy
Ma uśmiechnięte, mistrz satyr, Horacy;
Owidiusz trzeci; Lukan czwarty kroczy.
91 Że dostojeństwem wszyscyśmy jednacy,
Hołd mnie złożony wszystkich w sobie brata:
Więc słuszna, że mi są łaskawi tacy".

94 Widziałem zatem słynną pośród świata
Inferno Canto 4 four bards

Szkołę książęcia najszczytniejszej pieśni,
Co nad innymi, jak orzeł, polata.
97 Gdy pogwarzyli z sobą ci rówieśni,
Uprzejmej ku mnie obracali twarzy.
Wódz się uśmiechał... A jeszcze mię cześniej
100 Przyjmie ta rzesza i większym obdarzy
Zaszczytem, bo mię w swym gronie pozdrowi
Jako szóstego śród słowa mocarzy.
103 Roztrząsaliśmy, idąc ku ogniowi,
Rzeczy, o których z równego powodu
Tam się mówiło, jak tu się nie powie.
106 Do stóp my doszli wspaniałego grodu,
Otoczonego murem siedmiorakim
I piękną rzeczką; choć nie było brodu,
109 Przeszliśmy tędy, niby suchym szlakiem;
Potem bram siedmią na świeże murawy,
Gdzieśmy się z nowym spotkali orszakiem.
112 Lud był szanownej, dostojnej postawy,
Powściągliwego, poważnego wzroku,
A mowy cichej, skąpej i nieżwawej.
115 Zeszliśmy stamtąd od jednego boku
Na połoninę widną i przestronną,
Gdzieśmy ich wszystkich mieli na widoku.
118 Tam na zielonej darni mi zjawiono
Duchy, co dawniej były chwałą ziemi;
Gdy wspomnę, drży mi uniesieniem łono.
121 Druhów Elektry widzę; między niemi
Poznaję wielu: Hektora, Eneja,
Cezara w zbroi z oczyma orlemi.
124 Z Kamilą widna mi Pentezyleja,
A obok ojca swojego, Latyna,
Lawinia, w której Włoch była nadzieja.
127 Brutusa widzę, co wygnał Tarkwina;
Lukrecję, Julię, Marcję i Kornelę,
I samotnego z boku Saladyna.
130 A gdy oczyma nie opodal strzelę,
Mistrza spostrzegam mężów pełnych wiedzą,
Na filozofów siedzącego czele.
133 Cześć mu oddają, skinień jego śledzą
Sokrat z Platonem, z nimi mędrców świta;
Ci dwaj najbliżej u boku mu siedzą;
136 Przypadkowości głoścę, Demokryta,
Anaksagora, Diogena, Talesa,
Empedoklesa, Zena, Heraklita
139 Poznaję; znawcę ziół Dioskorydesa
I Euklidesa, i Ptolemeusza,
I Avicennę, i Hipokratesa,
142 Galiena, cnego Senekę, Linusza,
Tuliusza; przy nich skał i drzew pieśniarza,
Który zwierzęta lirą swoją wzrusza.
145 I Awerroesa1, twórcę Komentarza —
Przedmiot rozległy, pióro me nie rące,
Nie wszystko, com tam oglądał, powtarza.
148 Z sześciorga — dwu nas zostało w rozłące;
Nowym Wódz dobry szlakiem ruszył ze mną
Z cichego świata w światy wiecznie drżące,
151 W nową dziedzinę, nieśmiertelnie ciemną.

Advertisement