Ogród Petenery
Advertisement

LUKANNON


Podaję tekst wspaniałej pieśni, śpiewanej na morskich głębinach przez wszystkie foki z Pawłowskiego Ostrowu, wracające latem na ojczyste wybrzeże. Pieśń ta, o nucie bardzo smętnej, jest jakby narodowym hymnem foczego plemienia.

 

Witałem ongi mych druhów (och, jakżem się postarzał!),
Gdzie morski nurt huczący krawędziom skał wygrażał;
A huczniej niż ten odmęt, co wiódł z brzegami spór,
Z płaskości Lukannonu grzmiał fok stugębny chór.

Pieśń o siedliskach lubych w zasiąklu słonych wód,
Pieśń o piaszczystych wydmach, gdzie hasał foczy lud,
O pląsach przy księżycu, co radowały wzrok,
O brzegach Lukannonu — nim tu wtargnęli łowcy fok!...

Witałem ongi druhów (nie ujrzę już ich więcej!):
Płynęli gromadami po kroćset sto tysięcy.
I gdzie nad fal czubami sięgał nasz głos i wgląd,
Wołaliśmy: „Szczęść Boże!" do tych, co wyszli już na ląd.

Wybrzeża Lukannonu — gdzie rósł tam bujny plon —
Oślizłe wodorosty — i mgły ze wszystkich stron! —
O miejsce naszych zabaw — gdzie słońce blado lśni!
Wybrzeże Lukannonu — kolebko naszych młodych dni!

Ach, witam dziś mych druhów — nieliczną trwożną czeladź!...
Bo ludzie się uwzięli wytłuc nas, powystrzelać!...
Zganiają nas, jak trzodę, w Solami zimny mrok...
Lecz nam się w pieśniach śni Lukannon — nim tu wtargnęli łowcy fok!

Hej, w dal, hej, na południe! Ach, pliszko mała, poleć
I donieś Władcom Głębin, jak nas ta nędza musi boleć!
Boć wnet opustoszeje sierocy morski spych —
Wybrzeża Lukannonu nie ujrzą nigdy dziatek swych!...



Advertisement