Ogród Petenery
Advertisement

Karomama • Wiersz • Oskar Miłosz • przeł. Bronisława Ostrowska
Karomama
Wiersz
Oskar Miłoszprzeł. Bronisława Ostrowska


Myśli me są przy tobie, o Karomama,
Smukłonogie, zbyt wątłe dziecię obcych nieb!
(Karomama, córa Teb,
Co piła odwar zbożny i jadła zbożny chleb,
Jako wierni w wieczory pod Tamaryszkami...
Królewna ma, Karomama,
Umarła dawno, dawno — przed wiekami).
 
Myśli me są przy tobie, o Karomama,
Której imię dalekie gra, jak echo skarg,
Półśmiechem i półpłaczem zrywając się z warg.
Boć jest śmiesznem i smutnem — kochać — duszo ma,
Królową, która pośród dziwnych malowideł
Żyła w swoim pałacu, pełnych gryfich skrzydeł,
Przed tysiącami lat... Karomama...
 
Coś czyniła w poranki twe, Karomama?
Ku jakiemu bogowi o zwierzęcej głowie
Hieratycznie ściągałaś swe zbyt chude ręce,
Kiedy rzeka łagodnie płonęła w jutrzence?
 
Pani moja, o cichych, umęczonych oczach
I trefionych uczenie bolesnych warkoczach,
Zmarła w latach tak dawnych, że je skrywa mgła...
Biedna, biedna i moja ty, — Karomama.
 
A w twe dnie co czyniłaś, kapłanko uczona?
Siadywałaś zapewne śród służebnic grona,
Które były posłuszne ci, jako wazowie...
I gniewna, niżąc perły, śniłaś słodkim snem,
O królewicach z dziwnych, oddalonych ziem,
Ponurych i wschodnimi aromaty wonnych,
Przyjeżdżających zdala na nawach pokłonnych,
Aby rzec kornie: pokłon ci, Karomama.
 
A w wieczory wiecznego lata, w sykomory
Wonne skryta, jak cichy w księżycu kwiat modry
Śpiewałaś swoje biedne zmarłe — i upiory...
Dalekie echo ci bywało gra,
A dreszcz wstrząsa twojemi dziecięcemi biodry,
I czujesz, jak się wznoszą pod wielkiem westchnieniem
Twe niskie, ciemne piersi, drżące przerażeniem...
Wszak prawda, — było tak, — Karomama?
 
Aż kiedyś... (czyż nie była snem Karomama?)
Spowinęli jej ciało w żółte bandelety
I zwarli w słodką trumnę z cedrowego drzewa,
A milczenie wchłonęło jej głos, co mi śpiewa.
Skrybowie powierzyli jej imię na wieki
Papyrusom, — i wszystko jest jak sen daleki
Jak łkanie wód w ciemności: gdzie ty? gdzie ty? gdzie ty?
 
I ty wiesz jedna tylko, o Karomama,
Ze duch mój jest jak rozjęk, który morze czyni,
Zasię samotny taki, jako sfinks w pustyni
I cierpiący chorobę, co się — "nigdy" zowie.
 
I wiesz to sama, lepiej niż rzec można w słowie,
Ty, wszech tajemnic wiedna,
Ze los wypalił w duszy mej śmiertelne znamię
Złudnych łask i istotnej klęski, co mię łamie.
Tak, — wiesz to wszystko pewnie, ty, pani daleka,
Mimo wyglądu dziecka, co ostał z przed wieka,
Zaklęty dłonią mistrza w małym twym posągu,
Zcałowanym pieszczotą długich wieków ciągu,
Wieków, które tęskniły do cię, biedna ma...
 
Czuję cię obok siebie dziś i patrzę na cię,
Słysząc, jak szepcesz w mroku: "Nie trza się śmiać, bracie..
 
Myśli me są przy tobie, o Karomama......



Advertisement