Ogród Petenery
Advertisement

Pieśń XXI Boska Komedia • Czyściec • Pieśń XXII • Dante Alighieri Pieśń XXIII
Pieśń XXI Boska Komedia
Czyściec
Pieśń XXII
Dante Alighieri
Pieśń XXIII

Idąc z Wergilim i Dantem w kierunku szóstego tarasu, Stacjusz opowiada poetom o swojej winie i nawróceniu. Wergili wymienia Stacjuszowi dusze przebywające w przedpieklu. Na szóstym tarasie poeci widzą Jabłonkę okrytą wonnymi jabłkami.


1 W tyle została osoba Anioła,
Co nas na szóstym tarasie zostawił,
Skoro znów jedno znamię starł mi z czoła,
4 I zapałowi dusz pobłogosławił
„Sprawiedliwości pragnących". Na słowie
„Pragnących" uciął i dłużej nie bawił.
7 A mnie jak gdyby z nóg spadły ołowie;
Znów lżejszy, niźli w poprzednim wyłomie,
Szedłem, gdzie szybcy wiedli mię duchowie.
10 Wergili zaczął: „Szlachetności płomię
Roznieca miłość; ta wzajem zapala
Miłość, lecz musi rozgorzeć widomie.
13 Mnie dobroć twoja wiąże i zniewala
Od chwili, kiedy, w sień piekielnej kaźni
Wszedłszy, oznajmił mi duch Juwenala
16 Twą czułość; za to tyle znam przyjaźni,
Ile znać można dla obcego ducha:
Toż mi po stopniach kroczyć teraz raźniej.
19 Przez przyjaźń proszę: nie odwracaj ucha,
Daruj, że puszczam śmiałości wędzidła,
I przemów do mnie tak, jak druh do druha.
22 Skąd mogła potrwać w łonie twym obrzydła
Skąpstwa przywara? Przecz widząc, że grzeszy,
Rozum nie chwytał namiętności w sidła?"
25 Jego zdziwieniem Stacjusz się rozśmieszy,
Lecz zaraz rzecze: „Wszystka twoja mowa
Jako znak szczerej miłości mię cieszy.
28 Nieraz się w świecie rzecz zdarza takowa,
Która człowieka i myli, i łudzi,
Gdyż w niej z istotą kłóci się osnowa.
31 Widzę, iż się w was przypuszczenie budzi,
Może po kręgu, gdzie mię znajdujecie —
Żem skąpstwem grzeszył, mieszkając śród ludzi.
34 Wiedzcie, że skąpstwem przewiniłem w świecie
Do zbytku mało i ten właśnie zbytek
Tu mię uwięził na tak długie lecie.
37 Gdyby nie z ksiąg twych czerpany pożytek,
Gdzieś to powiadał, słusznym gniewem zdjęty
I strofujący ludzki rodzaj wszytek:
40 »Dokąd nie wiedziesz, o złota przeklęty
Głodzie, śmiertelnych swym niemądrym szałem?«,
Ot, dziś bym toczył głaz przez piekieł skręty.
43 Pojąłem wtedy, że skrzydłem zbyt śmiałem
Dłoń pchnąć się może na rozrzutne czyny.
Więc tej i innej wady żałowałem.
46 Iluż w dzień Sądu wyświeci łysiny
Z niewiedzy, że się grzech ten skruchą zbawia
Za życia albo ostatniej godziny!
49 A wiedz, że wina, która tu przedstawia
Modłę przeciwną z innym grzechem jakim,
Jedną z nich karą grzeszny miąższ wytrawia.
52 Jeżelim mieszkał więc pod skąpstwa znakiem
Śród tego ludu, by blask przybrać nowy,
To, żem przeciwnym w świecie grzeszył brakiem".
55 „Poeto, któryś bój śpiewał surowy
I Jokaścinej przyczynę boleści —
Przemówił śpiewak pieśni sielankowej —
58 Wezwanie Klio na czele powieści
Świadczy, żeś jeszcze nie czerpał w krynice
Wiary, bez której czyn jest marny w treści.
61 Więc jakie słońca i jarzące świece
Objaśniły cię tak wielkimi blaski,
Żeś za Rybakiem płynąć — wzwiódł kotwicę?"
64 A on: „Tyś pierwszy na szczyt mię parnaski
Poniósł, bym w pięknym poił się potoku;
Tyś też do Bożej pierwszy przywiódł Łaski.
67 Tyś był jak człowiek, który, idąc w mroku,
Za sobą światło trzyma; nie dogodzi
Sobie, lecz innym przyczynia widoku,
70 Kiedyś powiadał: »Na nowo się rodzi
Świat; sprawiedliwość wraca z nowym ranem
Ludzkości; z nieba nowe plemię schodzi«.
73 Przez cię poetą, przez cię chrześcijanem
Stałem się, a jak, to ci mową żywą
Niby w obrazie podam malowanem:
76 Już był świat cały brzemienny prawdziwą
Wiarą, którą to posłanniki boże
Pozasiewały na obfite żniwo,
79 A wywróżone w twoich pieśniach zorze
Tak z ich nauką schodziły się w treści,
Żem ciekaw począł przebywać w ich zborze.
82 Wydali mi się święci, godni cześci,
Więc w prześladowań czas Domicyjanów
Nie bywał płacz ich bez mej współboleści.
85 Pókim przebywał żywy śród ziemianów,
Pomoc im niosłem; ich cne obyczaje
Obrzydziły mi pogańskich bałwanów.
88 Nim pod tebańskie przywiodłem ruczaje
Greków mej pieśni, święty chrzest przyjąłem.
Ze strachu długo nową wiarę taję
91 I z poganami jak wprzód żyję społem;
Za to w okręgu czwartym cztery wieki
Skazał mię Boży Sąd obiegać kołem.
94 A ty, coś moje rozchylił powieki
Na piękność, której wspomnienie mię wzrusza,
Powiedz, nim mety dojdziemy dalekiej:
97 Czyli spotkałeś kędy Terencjusza?
Spotkałeś Plauta, Cecyla, Varrona?
Sąli przeklęci? Gdzie żywie ich dusza?"
100 „Ci — rzekł — Persyjusz i ja pośród grona
Wielu mieszkamy z Greczynem, przyjaźniej
Wyhołubionym, niż kto, u Muz łona,
103 W pierwszym okręgu bezsłonecznej kaźni.
Tam się o owej bawimy rozmową
Górze, siedzibie stróżek wyobraźni;
106 Tam się Eurypid, Anakreon chowa,
Tam Symonidy, Agatona cienie,
Których zdobiła korona laurowa.
109 Z niewiast przez twoje rozsławionych pienie
Są: Antygona, Dejfile, Argija,
Przy smętnej jako za życia Ismenie.
112 Jest Izyfile, co Argiwom sprzyja,
I dusza Dafhy, Tyrezjasza córy,
I z siostrzycami swymi Dejdamija".
115 Zamilkł; szli dalej i po stoku góry
Wokół swobodne toczyli źrenice,
Za korytarza dostawszy się mury.
118 A już też cztery dzienne służebnice
Zostały w tyle, zaś piąta szła z przodu,
Kierując w górę płonącą głowicę,
121 Gdy Wódz rzekł: „Droga naszego pochodu
Tak się powinna odbywać, by prawa
Ręka zwrócona była do obwodu".
124 Już się nam nawyk drogoskazem stawa;
Zatem my poszli po rozwadze krótkiej,
Jak poradziła owa dusza prawa.
127 Oni dwaj przodem poszli; ja samiutki
Ich rozhoworu, w trop idąc za niemi,
Słucham, do pieśni biorę zeń pobudki.
130 A wtem ich w miłej gawędzie oniemi
Widok Jabłonki, co wzrosła z pośrodka
Drogi, jabłkami pełna pachnącemi.
133 Lecz jeśli jodła szersza jest od spodka,
To ta przeciwnie: gałęźmi spadziście
Od góry szersza, dołem była wiotka.
136 Tam, gdzie się drogi zamykało wniście,
Spojrzę, a skała strużkę wody roni,
Która wycieka na korony liście.
139 Obaj poeci doszli do Jabłoni,
A wtem głos od niej wionący powiada:
„Z tego owocu pożywać się broni".
142 I znów: „Maryja bardziej była rada,
By gościom w smak się potrawy udały
Niż własnym ustom, w których się zakłada
145 Człecza nadzieja; Rzymianki czerpały
Za napój wodę, a Daniel, honory
Kuchni wzgardziwszy, wiedzą nabył chwały.
148 Piękny zaiste był wiek złotowzory:
Głód wtedy bywał żołędzi przyprawą,
Napój z ponika smaczny jak likwory.
151 Miód i szarańcza były przecież strawą,
Którą Janowi przynosiła puszcza;
Przeto się okrył świętością i sławą,
154 Jak Ewangelii opowieść wyłuszcza".

Advertisement