Ogród Petenery
Advertisement

Baśń o trzech siostrach • Bajka • Bronisława Ostrowska
Baśń o trzech siostrach
Bajka
Bronisława Ostrowska


Posłał siostry trzy pan w babie lato na łan:
Która nici najwięcej umota,
Tej dostanie się korona złota -
Tej dostanie się korona złota.
Strój se godny ma zwić ta, co panią chce być:
Niechaj szatę z pajęczyn uszyje,
Jakiej oko nie znało niczyje -
Jakiej oko nie znało niczyje...
A jesienny był czas, i z wiatrami nad las,
By ze szatek anielskich len biały,
Pajęczyny we słońcu latały -
Pajęczyny we słońcu latały.
A świt modry już wszedł nad polami w mgle het,
Trzody z rykiem ciągnęły pod zorzę,
I żurawie leciały za morze -
I żurawie leciały za morze.
Więc najstarsza z trzech dziew siadła w cieniu śród drzew,
Pajęczyny zbierała te siwe,
Co upadły na łąkę, na niwę -
Co upadły na łąkę, na niwę.
A weśrednia w ten czas szła na wygon pod las;
Obaczyła z fujarką pastucha,
Więc przysiadła opodal a słucha -
Więc przysiadła opodal a słucha.
A najmłodsza szła w krąg wśród ugorów i łąk;
Obaczyła sznur długi żurawi,
Jak we słońcu jesiennym się pławi -
Jak we słońcu jesiennym się pławi.
Za ptakami tak szła po ugorach by mgła,
Aż zjaśniała po sobie od słońca,
Za ptakami na wyraj lecąca -
Za ptakami na wyraj lecąca.
A gdy skończył się dzień i na pola zszedł cień,
Powracały trzy siostry do chaty,
Że to jedzie królewicz bogaty -
Że to jedzie królewicz bogaty.
Starsza przodem w dom szła; kłębek nici już ma,
Więc po drodze się cieszy i chlubi,
Że ją właśnie królewicz poślubi-
Że ją właśnie królewicz poślubi.
I weśrednia szła z nią; oczy żarem jej skrzą,
Nie zbierała z pastuchem pajęczyn,
Myśli jeno o dniu swych zaręczyn -
Myśli jeno o dniu swych zaręczyn.
A najmłodszej to w krąg u korali i wstąg
Nitki lśnią jak haft słońca bogaty;
I tak wraca świecąca do chaty -
I tak wraca świecąca do chaty.
Pan przyjechał na dwór do rodziców trzech cór,
A że młodsza najpiękniej rozkwita,
Więc się do niej obraca i pyta -
Więc się do niej obraca i pyta:
"Takaś piękna jak cud! słońcem świecisz od wrót!
Czyś pajęczyn zebrała już wiele?
Czy nam, kraśna, zagrają w kościele -
Czy nam, kraśna, zagrają w kościele?"
Lecz ta oczy w dal śle, ani słuchać go chce:
"Miałam z bliska to słońce złocone,
Schowaj, panie, twą złotą koronę -
Schowaj, panie, twą złotą koronę!"
Więc przed średnią pan wstał, złoty pierścień jej dał:
"Ty mi będziesz kochanką i żoną,
Kraśna dziewko, już tak ci sądzono -
Kraśna dziewko, już tak ci sądzono."
Lecz ta, płonąc by mak, odpowiada mu tak:
"Niechaj siostra ci żoną ostanie,
Ja innego miłuję już, panie -
Ja innego miłuję już, panie.
Chcę w chałupie z nim żyć, z ust mu słodkość chcę pić:
On mi śpiewa za wsią na wygonie
Pasający tam bydło a konie -
Pasający tam bydło a konie..."
Pan odwrócił swój wzrok i ku starszej szedł krok,
Lecz miał lica okrutnie zsępione,
Bo nie była urodna na żonę -
Bo nie była urodna na żonę.
Uśmiechnęła się doń i podała mu dłoń,
Kłębek ręką trzymała już drugą.
Żyli z sobą szczęśliwie i długo -
Żyli z sobą szczęśliwie i długo.




Advertisement