Ogród Petenery
Advertisement

Aniele cichy • Wiersze • Władysław Tarnowski
Aniele cichy
Wiersze
Władysław Tarnowski
Biblioteka Naukowa Polskiej Akademii Umiejętności i Polskiej Akademii Nauk w Krakowie posiada 2 rękopisy, (krótszy - rękopis sygn. 2073, karta 149; oraz dłuższy - rękopis karta 2 (tam koniec) i karty 63-64 (tam początek i środek).) tego wiersza Władysława Tarnowskiego do Teofila Lenartowicza, różniące się długością i środkiem, oba z Wenecji z dnia 26 kwietnia 1871. Wiersz nie jest zatytułowany przez autora „Aniele cichy”, (przeciwnie, nad wierszem widnieje jako nagłówek „Do Teofila”); w ale w pismach krytyków literackich nosi tytuł od pierwszych dwóch słów, tj. „Aniele cichy”, (tak np. w Nowy Korbut, wyd. Instytutu Badań Literackich PAN, druk Państwowy Instytut Wydawniczy, 1982, tom 16, część 1, str. 26.), i nie bez powodu, gdyż tekstów zatytułowanych „Do Teofila” jest więcej.

Aniele cichy
[wersja krótsza]

Do Teofila

Aniele cichy pocom spotkał cię
Z ta lutnią cudną świetlaną,
By w dłoni poczuć dłoń twoją wybraną,
W obłoku duszy twej rozpłynąć się, –
I znów żeglować samotnie do końca
Nocami bez gwiazd i dniami bez słońca.
O wieszczu drogi jakikolwiek los
Czeka tę lutnię o sierocych snach,
W niej mi klejnotem będzie wciąż twój głos,
Zwrócony ku mnie oczyszczony w łzach,
Czy się rozbije czy dopłynie łódź,
Z nią serca twego pozostanie dań,
I dumny będę wspominając nań,
A ty idź dalej i wiedź orlą młódź,
Kiedy nad Wisły znajdę się brzegami
O tobie tęskną, opowiem jej wieść,
By w drodze swojej łanami, lasami,
Od chat do zamków niosła twoją cześć.

Żegnaj mi wieszczu przy tobie mój duch.

Błogosław tuliwie tułaczy mój ból;
A śpiewaj śpiewaj, ciebie polski słuch
Wytężon czeka pszczoło polskich pól . . . .

Za tobą z morza próżno cię oglądam,
Miłościwego tak mi żal oblicza,
Jeszcze z daleka uścisnąć cię żądam
Próżno sokoła sięga cię źrenica,
Już błękitniejeż jak góra w oddali,
Nikniesz na czasu unoszony fali,
Orle skowronka głosem obdarzony
Morze gra ku mnie i falą zbudzony
Już sam odpływam po morzu nad ranem,
I zda się słyszę polskich pieśni tony;
Harfa jest sercem, serce oceanem. –

                                  Wenecya 26 Kw. 1871
                                  Wł. Tarnowski.


Aniele cichy
[Wersja dłuższa]

Do Teofila

Aniele cichy pocom spotkał cię
Z tą lutnią i urną świetlaną?..
By w dłoni poczuć dłoń twoją wybraną,
W obłoku duszy twej rozpłynąć się . . . .
I znów – – żeglować samotnie do końca
Nocami bez gwiazd i dniami bez słońca.
Geniuszu smętny na twą śpiewam cześć!
Za błogą, dzięki, przesłaną mi, wieść –
O! wierzaj, jeźlim cudze ziemie zbiegł
I jeźlim burze przebył cudzych mórz,
Jeźlim na gruzach Partenonu legł
I z Mont Blanc patrzył dni przyszłości zórz . . .
To tylko przeto bym dowiódł w radości
Że najpiękniejsza – ma Polska w miłości . . .
I w Termopylów zdziczałym parowie
Na smętnych Gruzach Elizejskich pól
Nie w Greckiej – w Polskiej powitałem mowie
Tych mężów – z których każdy ducha król . . . .
I zrozumieli mnie!! I Polski ból . . . .
Przed mą ojczyzną lwi schylili miecz
I bez zawiści nawet – uszli precz! . .
Jeźlibym kiedy te cuda wyśpiewał,
Których kolory na paletę duch
Pszczołą dobiera, tężąc wzrok i słuch . . .
To – bym te szaty w które bóg odziewał
Polskę przez wieki od mórz do mórz
By od tej szaty blasku zbladły wraz . . . .
Barwy ich wszystkich jak oblicza gwiazd,
Gdy wstaje słońce w przedświtowy czas
A białe orle ulata z swych gniazd . . . . .
O wieszczu drogi! Jakikolwiek los
Czeka tę lutnię o sierocych snach
W niej mi klejnotem będzie żeś twój głos
Posłał raz ku mnie w krwawych ochrzczon łzach!..
Choć się rozbije, choć dopłynie łódź,
Z nią serca twego pozostanie dań,
W obec ojczyzny hardy będę naci,
A ty nam dalej pasuj orlą młódź . . . . .
W krótce nad Wisły już stanę brzegami
O tobie tęskną opowiem jej wieść,
By fala kłosów płynęła, łanami
od chat do zamków pieśni twojej cześć!
Jam ci niegodzien twoich wieszczych pień
Tęczy twych łez, ni miodu twoich słów,
Bo prócz miłości bezbrzeżnej, w on dzień
Nic nie mam – wieszczu drogi. . bądź mi zdrów!.
Bom już tak smutny jak róża uboga
Co grobu Polski, kwitnąc, strzeże, proga!..
Szlę Ci o biały piewco Chrześcijański
W tej chwili głośne dzwonów pozdrowienie
Co dzwonią chórem tu na anioł Pański
Jak jedna arfa w nie biosów sklepienie . . .
A w pianach morza twarz słońca promienie
Kryjąc, zapada – – by jutro w proroczy
Blask, wstać odziane na świadectwo nocy,
Że wśród ciemności gorzało płomienne
Gdy blasków swoich rozstrzeli promienie
Na wszelkie twory – na czas – i przestrzenie! . .
Tak zejdzie – po nas, niebieska idea
Co w naszych sercach i sumieniach śpiewa,
„Piękną się jawi nim stanie prawdziwą,
„I kwitnie, zanim owocem się stanie,
„Dobrą być musi – nim będzie szczęśliwą
„A nieszczęśliwą, na uszczęśliwianie! . . . .
Nigdym ja nie czuł jej przyszłości tak
Jej zmartwychwstania krzyżowych tu dróg
Nigdy mi nie lśnił jej pancerny ptak
Jaśniejszym blaskiem po nad trwogi trwóg,
Jak dziś!.. wśród czarnej wszechnarodów zmory
Kiedy za Polskę, Francyę zgromił Bóg – ,
Gdy oberwaniec z Zygmuntowskiej sfory
Jeźlibym kiedy te cuda wyśpiewał,
Szczeknął na hańbę swą, na polski próg
Gdzie jego czoło miedziane, pokory
Biło swą miedzią, wężowej pokory
Pod sandałami Jagiellońskich nóg!..
O! dzisiaj tylko Chrystusa korony
Polska dziedziczką śród ludów być może
Bo innej dla niej za mało! bo inna
Za ziemska iście! . . na te niebios zorze!.
Z cierni jej w krótce latorośl się winna
Wyłoni, ziemję, napoi skarloną
Prawdy, miłości, wolności spragnioną! . . .
Żegnaj mój wieszczu, przy tobie mój duch,
Czasem błogosław mój tułaczy ból,
A śpiewaj! śpiewaj! k’ tobie polski słuch
Wytężon złota pszczoło polskich pól . . . .
Jeszcze za tobą próżno się oglądam
Miłościwego tak mi żal oblicza
Jeszcze w ramiona uścisnąć Cię radem,
Próżno sokola ściga cię źrenica,
Już błękitniejesz, jak góra w oddali –
Nikniesz … na czasu unoszony fali
Orle! Skowronka głosem obdarzony!
Jeszcze raz wczoraj rzekł piorun zbudzony
Gdy w morską burzę patrzyłem nad ranem
Ocean arfą – arfa oceanem!
                                    Wenecya 26 Kwiet 1871.


Advertisement